Położyłam się na łóżku i zamknęłam oczy, gotowa na kolejną opowieść.
- Let, o czym dzisiaj będzie bajka?
- O tym, co zawsze - zaśmiał się ciepło głos mojego opiekuna. - O Obozie Herosów, o półbogach i ich nowej misji. Zamknij oczy, skarbie i wyobraź sobie, że bohaterka historii to ty.
Pewna dziewczyna leżała na trawie zalanej światłem. Ciepłe promienie słońca delikatnie grzały jej skórę, a ona wystawiała twarz na ich działanie. W powietrzu unosił się słodki zapach mokrej gleby, truskawek, morza, szumiącego niedaleko. Ptaki świergotały w swoich gniazdach, nawołując partnerów oraz partnerki. Polanka znajdowała się w środku lasu na zboczu wzgórza. Z daleka od jakichkolwiek dźwięków nowoczesnego świata. Tylko ona i natura. Usiadła powoli, otwierając oczy. Słońce zniżało się ku linii horyzontu, zabarwiając wieczorne niebo bajecznymi odcieniami fioletu, różu i czerwieni. Morze było całkowicie spokojne, niewielkie fale zalewały pomarańczowy piasek. Nad plażą unosiła się wieczorna mgła, sunąca powoli w górę zbocza, skradając się jak przestępca.
Z drugiej strony wzgórza rozciągał się inny widok. Po polach porośniętych truskawkami biegały lekko leśne boginki, driady, pomagając grupce nastolatków w pielęgnowaniu roślin. Opodal, pośród drzew, migały sylwetki satyrów, pędzących na spotkanie z dyrektorem. Na arenie i przy ściance wspinaczkowej plującej lawą było pusto. W domkach nie świeciły się lampy, cały Obóz powoli krył się w mroku nocy. Słońce zaszło. Teraz jedyne światło pochodziło od wysokiego na kilka metrów ogniska, płonącego w pawilonie jadalnym, gdzie zgromadzili się wszyscy. Rozpoczęły się śpiewy, radosne pogawędki i przyjacielskie sprzeczki między obozowiczami.
Tylko jedna osoba nie brała udziału w zabawie. Nico di Angelo, syn Hadesa. Niewysoki, nieniski chłopak o nienaturalnie bladej twarzy, czarnych potarganych włosach i ciemnych oczach. Delikatne cienie pod nimi były dowodem, że chłopak niewiele sypia. Stał pomiędzy drzewami, przyglądając się rozradowanemu tłumowi. Tańczący ogień i iskry strzelające pod niebo znajdowały odbicie w dużych źrenicach chłopaka. Ponieważ zrobiło się chłodno poprawił kurtkę lotniczą na ramionach i odwrócił się. Wydawało mu się, że w cieniu zobaczył ukrytą postać. Kilka kroków w tamtą stronę upewniło go, że to tylko złudzenie.
- Nico! - usłyszał dziewczęcy głos. Rozejrzał się, ale nikogo nie zauważył. Ruszył więc powoli w las, otaczający obóz.
- Nico! - zawołał go tym razem męski głos.
- Jason? Hazel? - zdziwił się chłopak, przyspieszając kroku. Uważnie się rozglądał i w końcu zobaczył twarze przyjaciela oraz przyrodniej siostry, spoglądające na niego z pomiędzy drzew. Unosiły się w powietrzu. Od razu poznał, że korzystają z iryfonu.
- Nico, jak tam w Obozie Herosów? - spytał beztrosko Jason, jednak syn Hadesa poznał, że coś jest nie tak.
- Wszyscy są na ognisku - mruknął, wbiając ręce w kieszenie kurtki. - O co chodzi? Bez powodu byście nie dzwonili.
- Wydarzyło się coś bardzo dziwnego - powiedziała Hazel. - Pojawił się sam Febus. To znaczy nie osobiście, jego postać znikąd znalazła się w ognisku. Osobiście przekazał nam przepowiednię.
Nico zmarszczył brwi nieco zaniepokojony. Bogowie na ogół nie mieszali się w życie herosów, a jeśli już to nie żeby im pomóc. Zerknął przez ramię w stronę migającego w ciemności ogniska.
- Rachel powinna mieć wizję - stwierdził cicho. - Pójdę do niej, może coś wie.
Jason skinął głową. Obraz z iryfonu rozpłynął się w powietrzu. Di Angelo wrócił do ogniska, szukając wzrokiem burzy rudych loków należących do Rachel Elizabeth Dare, Wyroczni. Dostrzegl ją, gdy rozmawiała wesoło z ciemnoskórym chłopcem o twarzy elfa. Westchnął zrezygnowany i powoli podszedł do tej dwójki. W tej samej chwili, w której dziewczyna go dostrzegła, zamarła, a jej oczy zabłysły zielenią. Wyrocznia.
Gdy jednym się stanie osiem duchów
Na misję wyruszy ośmioro druhów
Jedno z nich stanie we wrogów szeregach
Jedno wnet osiądzie w szczęścia swego brzegach
Gdy światło Słońca Księżyc omota
Trzej Królowie wskażą wam wrota
Waszym celem pierścienie się stają
Które jedność bogom wszystkim zapewniają.
Wśród obozowiczów zapadła cisza - nawet trzask ognia jakby przycichł, zdając sobie sprawę z powagi sytuacji. Rachel potrząsnęła głową i odzyskała przytomność. Przetoczyła spojrzeniem po zebranych, a na końcu dostrzegła Nico, który zatrzymał się w pół kroku.
- Czy Hazel przekazała ci, co mówił Apollo? - spytała prosto z mostu. Chłopak wyprostował się, potrząsając głową.
- Przepowiednię.
- Będziemy współpracować?
- Najwyraźniej.
Głos Beletha powoli zanikał w sennej ciemności, która obejmowała mnie i prowadziła do Obozu Herosów, gdzie mogłam poznać wszystkich bohaterów opowieści.
hio hio hio, ciocia Lydia przybywa z komentarzem!
OdpowiedzUsuńtak więc zacznę od początku... nie dobra, nie wiem od czego zacząć.
po prostu nie mogę doczekać się następnych rozdziałów, co się będzie działo, o co biega w przepowiedni, kim jest ta ósemka herosów (a ja chyba znam aż trzech, loffki <3), jak to będzie z Blethem i resztą, i wgl. to sam prolog, ale już widać, że świetnie piszesz i chcę więcej, aghr ;_;
jej, jej, jej, jeej <3 wreszcie się doczekałam!
OdpowiedzUsuńświetne jest! już wcześniej byłam zaintrygowana tą historią, ale zaciekawiłaś mnie jeszcze bardziej :)
czekam na dalszy ciąg z wielką niecierpliwością:D dużo, duużo weny! (: